Jak co roku ekipa lubartowskich biegaczy skorzystała z zaproszenia biegaczy z kopalni Bogdanka na bieg z okazji ich święta. Chłopaki na co dzień robią kawał ciężkiej pracy prawie 1 km pod ziemią i mają jeszcze siły na bieganie – nie ma co trzeba ich docenić. Trasa biegu od dwóch lat została nakreślona w taki sposób aby biegacze mogli zobaczyć wszystkie szyby górnicze które pracują dla kopalni węgla Bogdanka. Osobiście bardzo lubię ten bieg z uwagi na miłą atmosferę oraz termin. W tym roku śniegu jeszcze nie ma, w poprzednich latach biegaliśmy po miękkim białym puchy przy ujemnej temperaturze – zgodnie z zasadą im gorzej tym lepiej
Można zaobserwować że na ten bieg przyjeżdżają pasjonaci biegania, którzy chcąc zamknąć sezon biegowy decydują sie na każde warunki biegowe i nie przeszkadzają im zimowe warunki pogodowe.
W tym roku aura zarówno wśród biegaczy jak i w pogodzie była wiosenna – słoneczko przyświecało na uśmiechnięte twarze biegaczy. Sędzia zawodów wystrzelił swoim rewolwerem sygnał że czas już biec i przede mną 12,4 kilometrowa trasa. Pierwsze kilometry były jak z bajki – z wiatrem lekko z góry – tylko biec do przodu. Niestety wiatr nie zmienił kierunku a biegacze musieli to zrobić. W połowie trasy miałem przed sobą ścianę zimnego powietrza oraz lekki podbieg do góry. Pulsometr zaczął wyświetlać niepokojące liczby, które sugerowały aby zwolnić – jednak duch walki nie chciał tego słuchać. Od 5 do 8 km trasy było naprawdę ciężko – tak jak miało być – po to tu przyjechałem J Ostatnie kilometry to już nadzieja że niedaleko koniec więc biegnę aby wykorzystać wszystko co mam w nogach i czekam na widok napisu META, dobiegłem. Medal otrzymałem, który jak co roku jest najlepszą wizytówką tego miejsca i nie ma równych sobie wg kategorii medali. Smak ciepłej zupy po biegu był równie przyjemny jak widok mety. Górnicy zapraszają za rok i my tam będziemy.
Paweł Szczygieł